"Żylna choroba zakrzepowo-zatorowa (ŻChZZ) to Zakrzepica Żył Głębokich oraz jej najcięższe powikłanie pod postacią Zatoru Tętnicy Płucne, które stanowi bezpośrednie zagrożenie dla życia. Jest chorobą podstępną, można nawet powiedzieć, że cichym zabójcą" - definiuje prof. dr hab. n. med. Witold Z. Tomkowski, prezes Polskiej Fundacji do Walki z Zakrzepicą "Thrombosis".
Jak wyjaśnia profesor, u podstaw choroby leży zwężenie lub zamknięcie światła naczynia przez tworzący się w nim zakrzep. Zakrzepica żył głębokich (ZŻG) polega na tworzeniu się skrzeplin w żyłach, które blokują przepływ krwi. Skrzeplina powstaje gdy zwalnia się przepływ krwi, uszkodzone zostaje naczynie lub pojawia się zwiększona skłonność do krzepnięcia krwi. Nieleczona zakrzepica prowadzi do zespołu pozakrzepowego żył, objawiającego się przebarwieniem skóry, nie gojącymi się owrzodzeniami i wreszcie niewydolnością żylną. Powikłaniem zatoru tętnicy płucnej (ZTP) jest natomiast przewlekłe zakrzepowo-zatorowe nadciśnienie płucne.
"Skrzepliny przylegają zwykle do ściany naczynia. Ich proksymalna część może się jednak u niektórych chorych oderwać. Taki fragment lub fragmenty skrzepliny przemieszczają się z ze strumieniem krwi do serca, a następnie do tętnicy płucnej. W efekcie blokują jedną lub kilka jej gałęzi. Taka sytuacja kliniczna nosi nazwę zatoru tętnicy płucnej i może spowodować natychmiastową śmierć człowieka" - ostrzego prof. Tomkowski.
Jak informuje, najbardziej typowym objawem ZŻG jest ból i obrzęk łydek lub ud, różnica w ich obwodzie, napięta skóra, poszerzone żyły układu powierzchownego, czasami zaczerwienienie lub przebarwienia. Bywa, że nie pojawiają się żadne objawy, dlatego warto wykonać test, który potwierdzi chorobę. Niekiedy za bezobjawowym przebiegiem zakrzepicy może przemawiać gorączka o niejasnej przyczynie, czy wystąpienie zatoru płucnego. Z drugiej strony stwierdzenie nawet kilku, wyraźnie zaznaczonych objawów miejscowych nie jest charakterystyczne dla ZŻG.
Objawy ZTP są niecharakterystyczne, najważniejsze z nich to duszność, bóle w klatce piersiowej i przyśpieszona częstotliwość oddechu. U części chorych pierwszym i jedynym objawem klinicznym jest nagłe zatrzymanie krążenia i oddychania - dlatego właśnie chorobę tę nazywa się "cichym zabójcą". Najpoważniejszym problemem szpitali, wbrew dotychczasowym przekonaniom, nie są zakażenia wewnątrzszpitalne, tylko zakrzepica żył głębokich. Zator tętnicy płucnej, będący jej powikłaniem, jest odpowiedzialny za największą liczbę zgonów w szpitalach.
Jak zauważa prof. Tomkowski, w Polsce nie ma wiarygodnych badań na temat ŻChZZ, a w badaniach światowych jest wiele rozbieżności. Szacuje się, że rocznie w 25 krajach UE, na chorobę tę zapada 1,5 mln osób, a z powodu zatoru tętnicy płucnej umiera około 500 tysięcy. Liczba ta zdecydowanie przewyższa sumaryczną liczbę zgonów spowodowanych rakiem piersi, rakiem prostaty, zakażeniem HIV oraz wypadkami drogowymi. W Polsce, co roku diagnozuje się ok. 150 tys. przypadków zakrzepicy żył głębokich, a 50 tys. ludzi umiera z powodu zatoru płucnego.
"Niepokoi fakt, że prawidłowa diagnoza stawiana jest 30-40 razy rzadziej, niż w krajach Zachodniej Europy. Ale i w nich sytuacja nie wygląda dobrze. Dane epidemiologiczne wyglądają wręcz dramatycznie. W Niemczech, Francji, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii, Szwecji czy we Włoszech, na 100 proc. chorych z ŻChZZ, tylko 7 proc. ma postawione prawidłowe rozpoznanie, a aż 34 proc. nagle umiera, nie otrzymawszy bardzo skutecznego leczenia, które dzisiaj jest już możliwe. W Polsce nie jest lepiej" - ocenia specjalista.
Prof. Tomkowski zdradza, że w codziennej praktyce lekarskiej spotyka się z poważnymi uchybieniami, a wręcz z błędami lekarskimi dotyczącymi tej grupy schorzeń. Najpoważniejsze z nich dotyczą błędnie zastosowanego, złego standardu terapeutycznego (powszechnym jest stosowanie zbyt małych dawek leków przeciwzakrzepowych, złej interpretacji badań dodatkowych oraz niestosowania profilaktyki przeciwzakrzepowej w tych przypadkach, w których jest konieczna.
W opinii naukowca, lekarze rodzinni i innych specjalności, do których zgłaszają się pacjenci z różnymi dolegliwościami mają niewielką wiedzę na temat ŻChZZ i nie zdają sobie sprawy z powagi problemu. Rzadko który, jeśli nie jest ortopedą , ogląda nogi pacjenta, a jeśli nawet lekarz postawi prawidłową diagnozę, to dla pacjenta rozpoczyna się długa droga do specjalistycznego kompresyjnego badania ultrasonograficznego, które może potwierdzić lub wykluczyć zakrzepicę żył głębokich.
"Lekarz rodzinny wysyła pacjenta do angiologa - na wizytę czeka się kilka albo kilkanaście dni. Angiolog daje skierowanie na badanie, na które znowu trzeba czekać od kilku do kilkunastu miesięcy. Tymczasem choroba rozwija się w szybkim tempie i nie wiadomo, czy po tych kilku miesiącach będzie już za późno. Próbuję wygrać ten wyścig ze śmiercią i dlatego wraz z dr Krzysztofem Skupem stworzyliśmy Polską Fundację do Walki z Zakrzepicą "Thrombosis", która zajmie się ludźmi z objawami tej choroby" - mówi prof. Tomkowski.
Fundacja Thrombosis radzi, co zrobić, aby zapobiegać chorobie. Jak podkreślają, ryzyko zakrzepicy zwiększa przebyta zakrzepica żył głębokich lub zator tętnicy płucnej, wiek (ryzyko rośnie od 40 roku życia), trombofilie (wrodzone lub nabyte zmiany w składzie krwi związane ze zwiększonym ryzykiem powstawania skrzeplin w układzie żylnym), choroba nowotworowa , niewydolność krążenia, choroby płuc, choroby zapalne, a także ciąża, połóg oraz duże zabiegi ortopedyczne, jak wymiana stawu biodrowego czy kolanowego.
"Po zabiegu operacyjnym należy jak najszybciej wstać z łóżka ponieważ unieruchomienie może przyczynić się do powstania zakrzepu. Ponadto niebezpieczne jest także długotrwałe przebywanie w pozycji siedzącej w samolocie (powyżej sześciu godzin) czy autobusie" - przypomina profesor Tomkowski.
Zaznacza, że w niektórych ośrodkach na oddziałach ortopedycznych profilaktyka jest całkiem dobra i polega na podskórnym wstrzykiwaniu pacjentom przed operacją heparyny drobnocząsteczkowej oraz zakładaniu pończochy o stopniowanym ucisku mankietów do przerywanego pneumatycznego ucisku. Są to metody fizykalnej profilaktyki przeciwzakrzepowej stosowane głównie w chirurgii.
"Profilaktyka przeciwzakrzepowa powinna być stosowana także na oddziałach niezabiegowych - internistycznych, neurologicznych, kardiologicznych, gastrologicznych - wszędzie tam, gdzie występuje element całkowitego lub częściowego unieruchomienia pacjenta. W dyscyplinach niezabiegowych częstość wystąpienia zakrzepicy żył głębokich i zatoru płucnego wcale nie jest mniejsza niż na chirurgii" - apeluje prof. Tomkowski.
Jak dodaje chirurg ortopeda prof. dr hab. n. med. Wojciech Marczyński, profilaktyce służy również Rywaroksaban - innowacyjny preparat doustny powodujący zahamowanie tworzenia się trombiny i w konsekwencji hamowanie tworzenia się zakrzepu.
"Badania wykazały, że jest on przełomem w profilaktyce przeciwzakrzepowej. W porównaniu z dotychczas stosowanymi lekami jest równie skuteczny w zapobieganiu ŻChZZ, bardzo bezpieczny i co bardzo istotne dla pacjentów ma formę pastylki, podczas gdy enoksaparyna wstrzykiwana jest pod skórę brzucha" - mówi prof. Marczyński. Dodaje, że niedawno zarejestrowany został jeszcze jeden lek doustnego nowej generacji stosowanego w profilaktyce zakrzepowo-zatorowej o nazwie eteksylan dabigatranu. Znalazł on miejsce w najnowszych wytycznych opracowanych przez polskich ekspertów do stosowania u chorych z wrodzonymi wadami układu krzepnięcia typu trombopatii. (PAP)