Postęp w terapii sprawia, że stale poprawia się przeżywalność chorych na szpiczaka. W 2000 r. od momentu rozpoznania choroby chorzy żyli nie dłużej niż 3-5 lat, dzisiaj średnia przeżycia jest już dwukrotnie dłuższa i sięga 7-10 lat. Profesor z katedry i kliniki hematologii, nowotworów krwi i transplantacji szpiku Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu powiedział, że „Szpiczak jest wciąż chorobą nieuleczalną, ale dla coraz większej grupy chorych jest schorzeniem przewlekłym”.
Najczęściej występujący szpiczak plazmocytowy wywołuje namnażanie się nieprawidłowych komórek plazmatycznych. Plazmocyty są komórkami układu immunologicznego wytwarzającymi przeciwciała nazywane immunoglobulinami. Gdy ulegną nowotworowej transformacji, produkują jeden tylko rodzaj immunoglobulin, tzw. białka monoklonalne, które napędzają rozwój choroby.
Profesor powiedział, że wystarczy śledzić poziom tego białka w organizmie chorego, żeby monitorować przebieg choroby. Jego stężenie może się zwiększać zanim jeszcze pojawią się pierwsze objawy choroby. Najczęściej są to zmiany kostne w okolicy kręgosłupa, żeber lub czaszki występujące u 79 proc. pacjentów ze szpiczakiem. Pojawiają się również bóle kostne (odczuwane przez 66 proc. chorych), niedokrwistość (73 proc.), zmęczenie (30 proc.), niewydolność nerek (19 proc.) oraz chudnięcie (12 proc.).
Zdaniem eksperta "Zwykle nie ma potrzeby leczyć chorych, u których białko jest jedynie podwyższone. Jest to tzw. szpiczak bezobjawowy, który na ogół wymaga jedynie monitorowaniu jego przebiegu. Choroby co pewien czas poddawany jest badaniom kontrolnym".
Specjalista dodał, że jest to jedynie pozornie paradoksalna sytuacja, że mimo rozpoznania schorzenia chory nie otrzymuje leków, jeśli nie wykazuje ono progresji. W innych chorobach nowotworowych rozpoznanie zwykle początkuje leczenie, choć w przypadku raka prostaty u wielu chorych również wystarczy najpierw monitorować jego przebieg. Nie zawsze konieczne jest wkroczenie z agresywnym leczeniem, z operacją czy radioterapią.
Profesor wyjaśnił, że również w przypadku szpiczaka mnogiego wczesne rozpoczęcie terapii, gdy nie ma jeszcze poważniejszych objawów choroby, nie wpływa na przebieg choroby, natomiast obciąża pacjenta działaniami niepożądanymi lek.
Mówił o tym dyrektor Wilhelminen Krebsforschung w Wiedniu. Chorzy na szpiczaka leczeni farmakoterapią są siedmiokrotnie bardziej narażeni na zakażenia bakteryjne i dziesięć razy częściej występują u nich infekcje wirusowe. U co piątego chorego bezpośrednią przyczyną zgonu jest zakażenie, a nie sama choroba.
Specjalista zaleca, żeby chorzy stosowali leczenie osłonowe, chroniące przed zakażeniami. Przede wszystkim należy szczepić się przeciwko grypie, pneumokokom wywołującym groźne zapalenia płuc oraz przeciwko przenoszonym drogą kropelkową bakteriom Haemofilus influenzae powodującym zakażenia układu oddechowego. "Przeciwko tym drobnoustrojom powinny się szczepić również najbliżsi krewni chorego, z którymi styka się on na co dzień".
Dodał, że u co trzeciego chorego pojawia się polineuropatia obwodowa powodująca uszkodzenie nerwów czuciowych i ruchowych. Jednym z jej objawów jest uczucie palenia, utrata zmysłu dotyku oraz zakłócenie funkcji ruchowych, które może doprowadzić do trwałej niepełnosprawności.
Dla chorych na szpiczaka groźna jest również żylna choroba zakrzepowo-zatorowa, który u niektórych z nich może doprowadzić do zgonu na skutek zatoru płuc. Schorzenie to jest powikłaniem w przebiegu wielu innych chorób nowotworowych; u co piątego chorego na nowotwór jest bezpośrednią przyczyną śmierci.
Profesor powiedział, że działania uboczne terapii są ceną jaką się płaci za leczenie, które jest coraz bardziej skuteczne i wydłuża życie chorych. "Spodziewamy się dalszego postępu w leczeniu szpiczaka, w badaniach klinicznych testowany jest kolejnych kilkanaście leków".
Badane są pierwsze w tej chorobie leki z zakresu tzw. terapii celowanej, które u chorych na szpiczaka nie były jeszcze stosowane, a powodują mniej działań ubocznych. W ogóle nowe terapie polegają na tym, by poza przedłużeniem życia lepsza była również jakość życia chorych.