Leki ukierunkowane molekularnie, działające tylko u pacjentów z daną zmianą genetyczną, umożliwią wydłużenie życia nawet o 50 miesięcy niektórym chorym na zaawansowanego raka płuca. Jak zaznaczyli lekarze, te tzw. terapie spersonalizowane poprawiają też jakość życia chorych, ponieważ opóźniają wystąpienie uciążliwych objawów zaawansowanego nowotworu.
"Pacjenci ci często wracają do normalnego funkcjonowania, mogą nawet pracować" - podkreślił prof. Paweł Krawczyk z Katedry i Kliniki Pneumonologii Onkologii i Alergologii Uniwersytetu Medycznego w Lublinie. Zastrzegł, że leki te nie prowadzą do pełnego wyleczenia i po jakimś czasie dochodzi do postępu choroby.
Eksperci zwrócili też uwagę, że polscy chorzy na raka płuca nie mają dostępu do wszystkich nowoczesnych leków ukierunkowanych molekularnie.
Dr hab. Dariusz Kowalski z Kliniki Nowotworów Płuca i Klatki Piersiowej w Centrum Onkologii w Warszawie przypomniał, że na świecie i w Polsce rak płuca wciąż pozostaje najczęstszym nowotworem złośliwym. W naszym kraju diagnozuje się go rocznie u 21-23 tys. osób (na świecie u 1,2-1,5 mln).
Ponadto, w leczeniu raka płuca ciągle uzyskuje się znacznie gorsze efekty niż w przypadku wielu innych nowotworów. Z danych, które przedstawił specjalista wynika, że na przykład wśród pań, u których zdiagnozowano raka piersi 95 proc. pacjentek przeżywa rok, a 61 proc. - 10 lat, w przypadku raka płuca odsetki te wynoszą odpowiednio - niecałe 42 proc. i niecałe 7 proc.
Dr Piotr Rudziński z Polskiej Grupy Raka Płuca podkreślił, że w Polsce do leczenia operacyjnego, które może zapewnić wyleczenie z choroby, kwalifikuje się jedynie 10-15 proc. chorych na raka płuca. Jest to związane z tym, że u większości pacjentów nowotwór ten jest rozpoznawany w zbyt zaawansowanym stadium.
Kolejne 20 proc. stanowią chorzy z miejscowo zaawansowanym rakiem, bez przerzutów odległych, których potencjalnie można wyleczyć dzięki zastosowaniu chemioterapii i/lub radioterapii, wyjaśnił dr Kowalski.
"Niestety 60-70 proc. chorych jest diagnozowanych w stadium zaawansowanym, kiedy można ich leczyć wyłącznie paliatywnie. Oznacza to, że możemy im znamiennie poprawić jakość życia, a zrazem wydłużyć przeżycie, ale nie wyleczymy ich nigdy" - powiedział specjalista.
Przypomniał, że do niedawna wszyscy ci pacjenci byli leczeni w podobny sposób - niezależnie od rodzaju nowotworu. "Do niedawna wybór metody leczenia przypominał trochę wróżenie z fusów. Dzisiaj, dzięki ogromnemu postępowi który dokonał się szczególnie w biologii molekularnej, stosujemy już tzw. indywidualizację leczenia, czyli terapie spersonalizowane" - powiedział dr Kowalski.
Eksperci podkreślali, że nadal podstawową rolę w rozpoznawaniu raka płuca odgrywa patomorfolog, który posługuje się mikroskopem. "Nawet najnowocześniejsze metody biologii molekularnej nie wystarczą do postawienia diagnozy" - podkreślił prof. Krawczyk.
Według niego do niedawna w zupełności wystarczała klasyfikacja raka płuca z 1999 r. - stwierdzenie czy rak płuca jest drobnokomórkowy, czy niedrobnokomórkowy (80 proc. wszystkich przypadków).
Gdy pojawiły się terapie ukierunkowane molekularnie niezbędnym elementem diagnostyki i dobierania optymalnego leczenia stało się oznaczanie nieprawidłowości molekularnych (np. mutacji genetycznych) w komórkach nowotworu u danego pacjenta. Obecnie powinno się oceniać mutacje w genie EGFR (koduje receptor dla naskórkowego czynnika wzrostu - EGF) oraz obecność rearanżacji genu ALK, przypomniał prof. Krawczyk. Istnieją bowiem leki działające na te właśnie nieprawidłowości.
Dla chorych na raka płuca z mutacją w genie EGFR zarejestrowane są trzy leki - erlotynib i gefitynib, które są dostępne w Polsce w ramach programu lekowego oraz najnowszy z nich afatynib, który na razie nie jest refundowany. Badania wykazały, że afatynib, który blokuje trzy rodzaje receptorów dla naskórkowego czynnika wzrostu, dwukrotnie wydłuża czas do progresji raka płuca i do wystąpienia dolegliwości bólowych oraz duszności.
Chorzy na raka płuca z genem fuzyjnym EML4-ALK powinni być z kolei leczeni lekiem o nazwie kryzotynib. "Jest on dostępny dla pacjentów we wszystkich krajach Unii Europejskiej, łącznie z Bułgarią i Rumunią. W Polsce nie jest jednak refundowany" - powiedział prof. Krawczyk.
Dr Kowalski zwrócił uwagę, że w USA pojawił się już kolejny lek, który można zastosować w tej grupie chorych po niepowodzeniu leczenia kryzotynibem.
Eksperci podkreślali, że na razie leki ukierunkowane molekularnie można zaoferować najwyżej kilkunastu procentom chorych na raka płuca. Z badań zespołu dr. Krawczyka wynika, że w Polsce 10 proc. pacjentów z tym nowotworem ma mutacje w genie EGFR, a rearanżację genu ALK stwierdza się u 5 proc. chorych. Są to przede wszystkim pacjenci niepalący.
Dr Kowalski przypomniał jednak, że obecnie trwają prace nad lekiem, który ma działać u chorych z mutacją w genie KRAS. Posiada ją znacznie większy odsetek - bo ok. 30 proc. chorych na raka płuca.
"Leki ukierunkowane molekularnie stanowią dramatyczny przełom w leczeniu niedrobnokomórkowego raka płuca" - ocenił specjalista. Zaznaczył, że średnia przeżycia pacjentów, którzy są nimi leczeni wynosi 18 miesięcy, ale pewnej grupie chorych z zaawansowanym rakiem płuca można w ten sposób podarować nawet 50 miesięcy życia.