Bez śledziony żyje się gorzej

Śledziona - wbrew temu, co mówiono i pisano o niej przez stulecia - pełni w ludzkim organizmie ważną funkcję - jest magazynem monocytów, komórek walczących z zakażeniami i naprawiających szkody - informuje "Science".

Śledziona to lity, ciemnopurpurowy narząd o wadze około 150 gramów, ulokowany w górnej części jamy brzusznej, pomiędzy żołądkiem a lewą nerką. Przez wiele wieków za sugestią Hipokratesa i Galena kojarzono ją z "czarną żółcią" (po grecku - melas chole) i melancholijnym ("śledzienniczym") usposobieniem, o którym pisał choćby Baudelaire.

Nie potwierdziły tego badania naukowe - okazało się natomiast, że śledziona w okresie płodowym bierze udział w wytwarzaniu nowych krwinek, a po urodzeniu wytwarza przeciwciała i usuwa stare, zużyte krwinki. Nie jest niezbędna do życia - często pękniętą śledzionę usuwa się po wypadku, by powstrzymać krwawienie, dlatego uchodziła za narząd "drugiej kategorii".

Jednak zespół naukowców z Massachusetts General Hospital i Harvard Medical School, w którego skład wchodził nasz rodak, dr Filip Świrski z Harvardu, dokonał odkrycia, które powinno zmienić poglądy na rolę śledziony.

Okazało się, że narząd ten magazynuje wielką liczbę komórek odpornościowych, zwanych monocytami i w razie poważnego zagrożenia, na przykład zawału serca, zranienia czy inwazji bakterii, wysyła monocyty do akcji. W razie zawału to monocyty usuwają martwe komórki mięśniowe i tworzą bliznę.

Autorzy badań porównują śledzionę do koszar, w których armia czeka na zadania - co jest pod względem strategicznym lepsze, niż każdorazowa mobilizacja rezerwistów. Wcześniej naukowcy przypuszczali, że armia monocytów wyrusza raczej ze szpiku (gdzie zresztą powstają te komórki), a nie śledziony. Tymczasem to właśnie śledziona zawiera 10 razy więcej monocytów, niż znajduje się w krwioobiegu.

Badania prowadzono na myszach. Jednak zdaniem badaczy odnoszą się one również do ludzi. Odkrycie roli śledziony raczej nie zmieni postępowania chirurgów w stanach zagrożenia życia - nadal będzie usuwana w razie pęknięcia i krwotoku. Jednak trzeba będzie traktować takie zabiegi poważniej.

W roku 1977 na lamach "The Lancet" opublikowano badania porównujące losy 740 amerykańskich weteranów II Wojny Światowej, którym z powodu obrażeń odniesionych w walce usunięto śledzionę. W porównaniu z podobną grupą weteranów, którzy mimo ran zachowali śledzionę, w pierwszej grupie dwa razy częściej dochodziło do zgonów z powodu chorób układu sercowo- naczyniowego. Być może warto więc przeprojektować na przykład ochraniacze stosowane w sportach walki czy ubiory motocyklistów, by lepiej chroniły śledzionę.(PAP)


ostatnia zmiana: 2009-09-02


Polityka Prywatności