Liczba zachorowań na grypę w Polsce wzrosła w ostatnim tygodniu, ale nie można mówić o epidemii - powiedziała prof. Lidia Brydak, kierownik Krajowego Ośrodka do Spraw Grypy z Państwowego Zakładu Higieny.
Zdaniem prof. Brydak głównym problemem związanym z zachorowaniami na grypę jest mała liczba zaszczepionych osób, co wynika z "bardzo niewielkiej świadomości społeczeństwa, a w wielu przypadkach również pracowników służby zdrowia" w tej kwestii.
"W ostatnim sezonie epidemicznym przeciw grypie zaczepiło się 5,6 procent społeczeństwa. Wśród dzieci do 14. roku życia, które znajdują się w grupie osób najbardziej narażonej na zachorowanie, zaszczepionych jest zaledwie 2 procent" - powiedziała Brydak.
Z informacji nadesłanych przez korespondentów PAP wynika, że liczba zachorowań na grypę w poszczególnych regionach jest bardzo zróżnicowana, w kilku województwach rośnie, ale nigdzie nie ma powodów do niepokoju.
Np. z danych lubuskiego sanepidu wynika, że w pierwszej połowie stycznia zarejestrowano 761 zachorowań, w tym 111 u dzieci - poinformowała rzeczniczka Wojewódzkiej Stacji Sanitarno- Epidemiologicznej w Gorzowie Jolanta Borkowska-Jocz. W analogicznym okresie sezonu 2007/2008 zarejestrowano 268 zachorowań i podejrzeń zachorowań na grypę, w tym 104 dzieci do lat 14.
"Obawiamy się, że liczba zachorowań nadal będzie rosła. Przed nami szczyt grypy, który przypada w naszym kraju na luty i marzec" - podkreśliła.
Czterokrotny wzrost zachorowań na grypę odnotowały na początku roku służby sanitarne w Zachodniopomorskiem - powiedziała rzeczniczka Stacji Sanitarno Epidemiologicznej w Szczecinie Renata Opiela. "W pierwszym tygodniu stycznia w Zachodniopomorskiem zanotowaliśmy 348 przypadków zachorowań na grypę, a w drugim tygodniu już 1450 przypadków" - poinformowała.
"Wzrost również obserwujemy porównując dane z rokiem ubiegłym: od października 2007 do stycznia 2008 r. odnotowaliśmy 2734 zachorowania, a w analogicznym okresie - czyli do stycznia 2009 r. - już 3485 przypadków" - zaznaczyła Opiela. "Zwykle najwięcej zachorowań notowaliśmy na przełomie lutego i marca. Nie wiadomo, czy ten szczyt zachorowań już mamy, czy nadejdzie" - mówi rzeczniczka sanepidu w Zachodniopomorskiem.
W woj. podkarpackim w okresie od 8 stycznia do 15 stycznia tego roku zgłoszono 237 przypadków zachorowań na grypę, ale na razie nie można mówić o gwałtownym wzroście zachorowań - powiedziała rzeczniczka sanepidu w Rzeszowie Dorota Gibała.
Ogółem od 1 października 2008 r. do 15 stycznia 2009 r. zarejestrowano tam 896 przypadków grypy. W poprzednim sezonie w analogicznym okresie było ich 759.
W Podlaskiem od początku roku do połowy stycznia odnotowano ponad 2 tys. przypadków zachorowań na grypę i podejrzeń o tę chorobę - wynika z danych Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej (WSSE) w Białymstoku.
Rzecznik stacji Andrzej Jarosz powiedział, że w styczniu widać wzrost liczby zachorowań. Tymczasem w styczniu 2008 roku w całym województwie było ok. 400 przypadków grypy.
Tylko 12 przypadków grypy lub podejrzeń tej choroby zarejestrował Sanepid w województwie świętokrzyskim w dniach od 1 do 15 stycznia 2009 roku. W analogicznym okresie roku ubiegłego takich przypadków było 19, w tym dwoje dzieci - poinformowała zastępca Państwowego Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego, Anna Stańczak.
Gwałtownego wzrostu zachorowań na grypę nie ma też w Małopolsce. W pierwszym tygodniu stycznia Wojewódzkiej Stacji Sanitarno- Epidemiologicznej w Krakowie zgłoszono 201 takich przypadków, w drugim - 854. Według rzeczniczki małopolskiej WSSE, Anny Armatys, nie ma jednak powodu do niepokoju, bo przy 3,3 mln mieszkańców regionu 854 przypadki to niewiele.
"Wpływ na wzrost zachorowań ma zmiana pogody, bo po mroźnych dniach przyszła odwilż" - mówiła Armatys. Jak przypomniała, przed rokiem w pierwszym tygodniu stycznia w Małopolsce na grypę chorowało 888 osób, w drugim - 779, jednak naprawdę rekordowy był luty 2003 r., gdy odnotowano 13 tys. zachorowań.
Na Opolszczyźnie także zanotowano wzrost zachorowań na grypę i schorzenia grypopodobne, jednak zdaniem wojewódzkiego inspektora sanitarnego taki wzrost jest typowy dla pory roku. "Wzrost nie przekracza sezonowej normy" - powiedział Krystian Kościów.
Zaniepokojenie budzi nie wzrost zachorowań, tylko malejąca liczba ludzi, którzy decydują się na szczepienie przeciwko wirusowi grypy. "Liczba szczepień spadła do najniższego od 7 lat poziomu 3,4 proc." - zaznaczył inspektor.
W kilku pozostałych województwach nie odnotowano przypadków grypy, choć wzrasta liczba zachorowań grypopodobnych. Jak wyjaśniają przedstawiciele Sanepidu, lekarze pobierają od chorych mniej niż w poprzednich latach wymazów, które służą Sanepidowi do weryfikowania, czy dana osoba zachorowała na grypę, czy też miała wirusa grypopodobnego.
***
Grypa jest ostrą, zaraźliwą chorobą
układu oddechowego. Powoduje ją RNA wirusów z rodziny Orthomyxoviridae.
Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) rocznie zapada na tę chorobę
około 100 milionów ludzi, z czego umiera od 500 tysięcy do 1 miliona.
Do zakażenia dochodzi drogą kropelkową, w przypadku, gdy osoba chora
kaszle, bądź kicha kropelki śliny zawierające wirus mogą osadzać się na
błonie śluzowej przy ustach i nosie osoby przebywającej blisko chorego.
Wirus rozwija się w nowym organizmie powodując grypę.
Zakażenie może także nastąpić przez kontakt bezpośredni, jeśli człowiek chory dotyka swych usta lub nosa, a następnie, np. wita się z kimś w ten sposób, wirus zostaje przeniesiony. Zakażony człowiek powoduje rozprzestrzenianie się wirusa już od 1- 6 dni przed wystąpieniem objawów choroby, a także do tygodnia po ustąpieniu symptomów choroby.
Zarażenie ma miejsce najczęściej, gdy przy wdechu wirus osiada w jamie nosowo-gardłowej, tchawicy lub drzewie oskrzelowym. Początkowo zakażony, a później zniszczony zostaje nabłonek migawkowy, niekiedy potrzeba miesiąca na jego całkowite odbudowanie.
Choroba objawia się: bólami głowy, wysoką, nawet do 40 stopni C, gorączką, bólami mięśni pleców i nóg, suchym kaszlem, ogólnym osłabieniem. Jeśli nie występują powikłania, ostre objawy choroby utrzymują się 2-3 dni, gorączka do 5 dni. Osłabienie, zmęczenie, nadmierna potliwość mogą utrzymywać się około tygodnia.(PAP)