Szczepienia sezonowe przeciw grypie są lekceważone przez Polaków, tymczasem mogą zapobiegać poważnym powikłaniom grypy, a nawet zgonom, zwłaszcza u osób starszych i przewlekle chorych - alarmowali lekarze na konferencji prasowej w Warszawie.
Jak przypomniał prof. Ślusarczyk, najskuteczniejszą i najtańszą metodą ochrony przed grypą są szczepienia. Światowa Organizacja Zdrowia zaleca, by przeciw grypie szczepiło się co roku 20-25 proc. populacji danego kraju, a po 65. roku życia - aż 70 proc. Tymczasem Polacy nie doceniają korzyści płynących ze szczepień - w naszym kraju na grypę szczepi się w najlepszym razie 7-8 proc. społeczeństwa - w większości osoby przed 45 r. życia, lepiej wykształcone.
"Niestety, szczepienia przeciw grypie nie są refundowane i w najbliższym czasie nie znajdą się w kalendarzu szczepień obowiązkowych, czyli ciągle będą płatne" - powiedział dr Wojciech Dębiński z Głównego Inspektoratu Sanitarnego. Refundacja pociągnęłaby za sobą ogromne koszty, na które państwa nie stać - podkreślił.
Jednak lekceważenie szczepień w Polsce - zdaniem lekarzy - nie wynika tylko z tego, że sami musimy za nie płacić. Lokalne samorządy w różnych miejscowościach oferują starszym osobom, powyżej 65. r. życia, bezpłatne szczepienia przeciw grypie. Niestety, zgłasza się na nie ciągle za mało osób, a wiele dawek zostaje niewykorzystanych - ubolewał dr Dębiński. "To kwestia wzrostu świadomości i wzięcia na siebie odpowiedzialności za własne zdrowie" - ocenił.
Na spotkanie z wirusem grypy w sezonie jesienno-zimowym powinny się szczególnie przygotować osoby z przewlekłymi chorobami układu oddechowego, jak astma, na którą w Polsce cierpi ok. 3 mln chorych, czy przewlekła obturacyjna choroba płuc (POChP), która dotyczy ok. 2 mln osób - zauważył prof. Tadeusz Płusa z Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie. Wirus grypy, który przenosi się drogą kropelkową, stwarza dla tych chorych szczególne zagrożenie. Zakażenie nim może prowadzić do zaostrzenia obydwu schorzeń, a wówczas koszty leczenia rosną.
"Do niedawna kardiolodzy nie bali się grypy. Obecnie już wiadomo, że u pacjentów z chorobami układu sercowo-naczyniowego infekcja wirusem grypy może prowadzić do poważnych powikłań, jak zawał czy udar mózgu" - podkreślił prof. Lech Poloński ze Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu, konsultant ds. kardiologii województwa śląskiego. Jest to związane z tym, że wirus może doprowadzić do pęknięcia blaszki miażdżycowej, która blokuje naczynie i dopływ krwi do serca lub mózgu.
Statystyki wskazują, że aż jedna czwarta zawałów jest bezpośrednio poprzedzona ostrą infekcją oddechową. A badania z 2004 r. dowiodły, że ryzyko zgonu z powodu choroby serca i układu krążenia spada o 75 proc. w grupie osób zaszczepionych na grypę - przypomniał kardiolog.
Dlatego obecnie pacjentów z chorobą serca i układu krwionośnego - a zwłaszcza chorych z niewydolnością serca, po zawale serca lub po udarze mózgu - zalicza się do grup podwyższonego ryzyka i zaleca się im coroczne sezonowe szczepienie przeciw grypie.
Prof. Ślusarczyk przypomniał, że oprócz sezonowych epidemii grypy co kilkadziesiąt lat zdarzają się groźne pandemie. W ostatnich latach obawy przed nową pandemią przybrały na sile, ze względu na przypadki zakażeń ludzi groźnym wirusem ptasiej grypy H5N1.
Według prof. Ślusarczyka, szczepienie na grypę sezonową nie chroni przed tym wirusem. Jednak w razie infekcji H5N1, zmniejsza znacznie ryzyko powstania w nim groźnej dla ludzi mutacji. Badacz powiedział, że nikt nie wie czy i kiedy grozi nam pandemia grypy. "Możemy jedynie spekulować i zrobić wszystko, by się do niej przygotować" - podkreślił.(PAP)