40 proc. młodzieży ma problemy emocjonalne
Ponad 40 proc. dzieci i młodzieży ma kłopoty
psychiczne z emocjami, zachowaniem i funkcjonowaniem społecznym - informuje prof. Jacek Bomba, psychiatra z Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Liczby tej nie można jednak - w ocenie profesora - traktować jako
ostrzeżenia, że sytuacja jest bardzo zła. Skłania ona jednak do
zwrócenia uwagi na ten problem.
Zdaniem prof. Bomby, zaburzenia emocjonalne w dzieciństwie i
okresie dojrzewania mogą w przyszłości prowadzić do znacznie
poważniejszych zaburzeń - objawiających się m.in. zażywaniem
substancji psychoaktywnych - narkotyków, alkoholu czy tytoniu.
Poważnymi zagrożeniami wśród dzieci i młodzieży są także, według
specjalisty, zaburzenia jedzenia - objawiające się m.in. anoreksją
czy bulimią, a także problemy z rozwojem poszczególnych czynności
umysłowych, jak liczenie czy czytanie.
"Powodują one problemy w szkole, a te z kolei trudności
adaptacyjne, lęk, depresję i budowanie negatywnego obrazu swojej
osoby" - mówi prof. Bomba.
W 2001 roku grupa naukowców pod kierownictwem profesora
przeprowadziła badania na losowo wyłonionej grupie
siedemnastoletnich uczniów szkół krakowskich. Badano ich pod kątem
występowania typowych zaburzeń dojrzewania - depresji, zaburzeń
jedzenia i używania środków psychoaktywnych.
Badania miały na celu ocenę występowania i współwystępowania
zaburzeń zdrowia psychicznego wśród dorastających ludzi.
Naukowcy stwierdzili, że ponad 35 proc. badanych paliło
papierosy, ponad 16 proc. zażywało narkotyki. U 13 proc. młodzieży
występowała depresja, zaburzenia lęku w postaci natręctw - u ponad
2 proc. badanych. Codzienne alkohol piło 1,1 proc. młodych ludzi.
Jak wyjaśnia prof. Bomba, obecność depresji związana jest z
jednoczesnym nadużywaniem wielu substancji. Zaburzenia jedzenia
wiążą się z nadużywaniem alkoholu, papierosów i innych substancji,
np. marihuany. Natomiast natręctwa nie wiążą się z zażywaniem
żadnych substancji.
Prof. Bomba podkreśla, że zaburzenia u dzieci nigdy nie występują
"same z sobie", ale zawsze w kontekście rodzinnym. Bardzo często
wynikają z faktu, że w rodzinie istnieje jakaś nieprawidłowość
objawiająca się np. trudnościami w radzeniu sobie ze stresem.
"Jeżeli najważniejsze środowisko, jakim jest rodzina jest
zdezorganizowane, to oczywiste jest, że u dzieci wystąpią
zaburzenia emocjonalne" - ocenia krakowski profesor.
Najważniejsze, zdaniem specjalisty, jest wspólne leczenie całych
rodzin - terapia rodzinna. Tymczasem w Polsce najczęściej stosuje
się terapię farmakologiczną - wynika to z faktu, że jest to
najprostszy i najtańszy sposób leczenia. Choć, jak podkreśla prof.
Bomba, nie zawsze skuteczny, ponieważ używa się do leczenia dzieci
preparatów sprawdzonych w leczeniu dorosłych.